Zapach domu - Kringle Candle - przegląd zapachów

by - 13:19

Kringle Candle to pierwszy producent wosków, z jakim miałam okazję się zetknąć. Od razu je pokochałam.
Po sieci krąży tyle informacji na temat tego jak palić woski i jakie są ich zalety, że nie będę skupiać się na tym bardziej niż wymagałoby wprowadzenie Was do tego posta, ale że jest to pierwszy wpis na temat wosków Kringle Candle, chętnie podzielę się z Wami najważniejszymi informacjami:

  • Woski Kringle Candle posiadają bardzo dużą ilość olejku zapachowego *producent twierdzi, że o 50% większą niż w innych świecach
  • Czysto się spalają – oznacza to tyle, że wosk podczas palenia pozostaje w takim kolorze w jakim go kupiliśmy, w przypadku Kringle – zawsze biały
  • W przypadku świec Kringle, szklane naczynia po wypaleniu świecy można używać do różnych celów, są przystosowane do zmywarek i mikrofalówek 
  • Do tworzenia świec nie są wykorzystywane knoty ani bazy ołowiowe
  • Woski i świece nie zawierają barwników i zawierają tylko czyste esencje.


Część z Was za pewne już wie, ale dla Świeżynek w temacie wosków - do ich palenia potrzebujecie kominek i tealighty, czyli małe świeczki dostępne w każdym markecie – najlepiej bezzapachowe.
W przypadku Kringle Candle, w zależności od wielkości wnętrzna, przeważnie jedna cząstka wosku wrzucona do kominka w zupełności wystarcza żeby cieszyć się jego aromatem.

Teoretycznie woski są wielokrotnego użytku. W zależności od tego jak długo palicie wosk, można go potem znowu użyć lub wyrzucić. Co ważne, woski się nie wypalają, ilość wosku będzie zawsze taka sama, jedynie przestanie pachnieć. Jeśli chcemy użyć wosku ponownie, ale nie w tym momencie, bo np. nam się znudził, wrzucamy kominek z zastygniętym woskiem na 15 min do zamrażalnika i zastygnięty wosk sam nam wypadnie J Później wystarczy go ponownie podgrzać.



Kringle Candle ma w swojej ofercie także tealighty. Bardzo fajne rozwiązanie dla osób, które preferują świece ponad woski i kominki, a nie chcą kupować dużej świecy za niemałe pieniądze. Tealighty nie wypełnią zapachem całego domu, ale do sypialni czy salonu w zupełności wystarczą.

W kolejnych postach, będę dzielić się z Wami zapachowymi nowościami, ale dziś pokażę Wam te które udało mi się do tej pory przetestować.



Concord Grape
Piękny, słoneczno-owocowy zapach. Kompletnie nie jest to zapach winny, bo tego się obawiałam. Pachnie świeżą kiścią winogron zerwaną prosto z krzaka, latem i spacerem po fransuskiej winnicy, kojarzy się ze słońcem, wakacjami i podjadaniem owoców prosto z krzaka. Przypomina mi się jak u Babci na działce, na ścianie domu pięło się knącze takich małych, słodkich, ciemnych winogron. Przy ścianie stała też drewniana ławeczka. Siadało się tam w pełnym słońcu i rwało te słodkie winogrona prowadząc letnie i beztroskie rozmowy z Babcią J Wyjątkowy zapach!

White Pumpkin
Kompletne przeciwieństwo winogronowego lata powyżej. Ciężki, jesienno-zimowy, ale przepiękny zapach. Trafił do mnie przez przypadek – bardzo miałam ochotę na jakiegoś zimowo – świątecznego Kringla a wybór był bardzo ograniczony i padło właśnie na tę dynię. Mogłabym siedzieć i wąchać ten wosk bez jednej przerwy. Jest trochę słodki, trochę wytrawny, ale średnio przypomina mi dynię taką jaką znam. Pachnie trochę pieczeniem, trochę jakąś tartą, ale sama nie wiem czy słodką czy wytrawną. Ten zapach to dla mnie największe zaskoczenie i największa zagadka, ale także ulubieniec. Bardzo Wam go polecam, bo jest piękny i nieoczywisty.

Egyptian Cotton
Próbowałam już Clear Cotton, które uwielbiam i wersję ‘prania’ z Yankee Candle Fluffy Towells, której jestem wierna. Bardzo trudno było mi zdecydowac, który jest najładniejszy. W końcu padło na Egyptian Cotton, a to dlatego, że nie jest to taki oczywisty zapach prania. Ma w sobie coś jeszcze – są tu nuty róży, konwalii i piżma – wydaje mi się, że to właśnie jest sekret Egyptian Cotton. Pojawia się tu coś perfumeryjnego, coś trochę wyraźniejszego niż w pozostałych zapachach, które są trochę bardziej cytrusowe, ten zdaje się być najdostojniejszy z nich wszystkich. Uwielbiam go palić po sprzątaniu, potęguje uczucie czystości w domu w bardzo subtelny sposób.

Bluerberry Muffin
Dla fanów słodkich wypieków. Genialne na odchudzanie! Kiedy przychodzi obezwładniająca ochota na coś słodkiego, zapach potrafi pomóc. Ten wosk pachnie dokładnie tak jak się nazywa. Muffinkami z jagodami wyjętymi prosto z pieca - to właśnie ten zapach unosi się w domu, kiedy takie piekę. Aż chciałoby się go ugryźć!

Coconut wood
Wytrawny zapach kokosa. Jeśli lubicie typowo kosmetyczny i spożywczy, słodki zapach 'kokosa', to ten nie jest dla Was. Coconut Wood jest dużo delikatniejszy, złamany drewnianą nutą. Zapach jest, tropikalny, ale nie typowy dla pina colady z komercyjnej plaży przy basenie. Kojarzy się bardziej z dzikimi i bardziej 'prawdziwymi' zapachami dzikich, egzotycznych plaż.

Frosted Cranberry
Pachnie tak jak się nazywa. Zawsze zastanawiam się skąd ten efekt zapachu mrozu, skoro mróz tak naprawdę nie pachnie. I nie mówimy tutaj o mięcie. A jednak da się taki uzyskać. Prym w kwestii zimowych zapachów definitywnie wiedzie Yankee Candle, ale Frosted Crunberry jest wyjątkowy. Połączenie wytrawnego, ale orzeźwiającego aromatu żurawiny, któremu odebrano soczystość zamrożeniem. Definitywnie czuć zapach mrożonego owocu, mimo, że nie jest to najbardziej charakterystyczny zapach na świcie i nie wiem nawet czy kiedykolwiek wąchałam mrożoną żurawinę.

Baker's Vanilla
Nie takiego zapachu się spodziewałam. Nie jest to typowy, słodki, waniliowy zapach. Nie jest to także zapach świeżej laski wanilii. Dla mnie niestety jest dosyć chemiczny i w niczym nie przypomina mi waniliowego aromatu, który jest przecież taki piękny. Przekombinowane.

Comfy Sweater
No faktycznie, sweter prosto z prania. Wełna po praniu pachnie specyficznie, na pewno inaczej niż zwykłe bawełniane rzeczy. Gdybym zamknęła oczy, myślę, że zdołałabym poznać po zapachu czy wącham wyprany sweter czy inną część garderoby. Zapach jest przyjemny na chłodne jesienne wieczory, wprowadza ciepłą atmosferę i nie jest typowym zapachem 'prania'. Wart wypróbowania.

Rainy Day
Pachnie ładnie, ale nie kojarzy mi się z nazwą. Zapach świeży i kwiatowy, ale spodziewałam się charakterystycznego zapachu deszczu, a ta nuta kompletnie się tutaj nie pojawia. Wosk nadaje sie świetnie na lato i wiosnę, jest kobiecy i delikatny.

Vanilla Latte
Dla wielbicieli kawy. Można by pomyśleć, że ktoś właśnie parzy pyszną, mleczno-waniliową latte. Zapach oddany w stu procentach. Jeśli przejście progu Starbucksa, Coffe Heaven czy innej typowej kawiarni przyprawia Was o uśmiech, pokochacie ten zapach.

Hot Chocolate
Niesamowicie słodki zapach. Rzekłabym, że zniewalający. Na obrazku z wieczka pokazana jest gorąca czekolada z piankami marshmallow i dokładnie taką czekoladą pachnie ten wosk! Najsłodsza i najbardziej mleczna wersja czekolady. I tak jak Blueberry Muffin zaspokaja moją ochotę na słodycze, tak hot chocolate sprawia, że automatycznie idę do kuchni zrobić kakao...

Coconut Snowflake
I znowu zaskoczenie. Świetny zapach nie mający nic wspólnego z nazwą. Kokosa nie czuję tutaj w ogóle. Nie czuję także ciasteczka, które widnieje na zdjęciu. Czuć za to miętowy lukier. Dokładnie to, czym polane jest ciasteczko na obrazku - chłodny, cukrowy zapach z nutą mięty. Przedziwne i zaskakujące jak nietrafna jest tutaj nazwa, ale zapach jest bardzo intrygujący.

Fresh Air
To trochę więcej niż świeże powietrze. Zapach faktycznie jest świeży i orzeźwiający, ale nie jest neutralny. Przypomina mi 'morski' odświeżacz powietrza. Jest to fajna alternatywa do kolekcji zapachów, jednak pomimo wielkich nadziei w momencie zamawiania (do tego dla kogoś, a nie dla siebie) ten wosk nie należy do moich faworytów. Okazał się być nieco banalny, a miał ogromny potencjał.

Vanilla Lavender
Jeśli lubicie lawendę, ten zapach przypadnie Wam do gustu. Lawenda pachnie dość intensywnie i w tej prawdziwej (nie sklepowej) wersji lekko przypomina zapach siana. Tutaj zostało to nieco osłodzone wanilią. Połączenie jest bardzo ciekawe, choć nie kojarzy mi się z jedzeniem i słodyczami. Jest to taka delikatniejsza wersja lawendy, co w przypadku tego kwiatu srawdzi się świetnie.

Lumberjack
Krateczka. Skojarzenie z flanelową koszulą ma tutaj sens, natomiast wosk nie pachnie niczym podobnym, Jest to zapach dość wytrawny i perfumeryjny. Czuć piżmo i inne często pojawiające się w perfumach nuty zapachowe. Zdaje się być dosyć męski, więc panom także powinien się spodobać. Nie ma jednak wiele wspólnego z typowo męskimi perfumami, tak jak np. Grey.

Lilly of the Valley
Czyli konwalie. Znam osobę, która czeka na konwalie cały rok i to właśnie jej sprezentowałam ten tealight. Te kwiaty mają piękny, bardzo charakterystyczny zapach i wiele osób nie wyobraża sobie wiosny bez nich w wazonie. Jeśli więc tęsknicie za nimi poza sezonem, polecam ten wosk, bo zapach nie pozostawia złudzeń - konwalie gdzieś tu są!

Gold Cashmere
Bardzo elegancki, pudrowy, ciężki zapach. Dla mnie wręcz męczący. Pachnie bardzo perfumeryjnie, ale nie są to perfumy, których chciałabym używać. Ciężki zapach luksusu - tak bym to nazwała. Zdecydowanie nie zaliczyłabym go ani do lekkich ani do świeżych nut zapachowych, jest trochę zbyt przytłaczający.

Cashmere Cocoa
Czuć te same nuty zapachowe co w Gold Cashmere i podejrzewam, że to jest powód, który sprawia, że ten zapach także nie przypadł mi do gustu. Gdzieś daleko czuć zapach kako i to czyni go przyjemniejszym od złotego kaszmiru, ale zdecydowanie jest w nim coś przeszkadzającego i zbyt intensywnego.

Balsam Fir
Cudowny i czysty zapach jodły. Nie jest to zapach ani świąteczny, ani mroźny ani zimowy. Po prostu pachnie świeżym drzewkiem jodły. Jeśli z tym właśnie kojarzą Wam się Święta Bożego Narodzenia, będzie idealny na ten właśnie okres. Powiedziałabym jednak, że mimo wszystko jest neutralny. Taki zapach może cieszyć we wszystkie pory roku jeśli go lubicie. Jest bardzo charakterystyczny i nie da się go pomylić z niczym innym.

Za co przede wszystkim uwielbiam woski Kringle Candle?
  • Za wyszukane i ujmujące zapachy
  • Za opakowania,w których łatwo je przechowywać
  • Za to, że są podzielone na segmenty i się nie kruszą



 Wąchanie kolejnych wymysłów producentów wosków i świec jest uzależniające, dlatego możecie spodziewać się kolejnych wpisów z moimi wrażeniami węchowymi. 

Zapraszam serdecznie!



You May Also Like

0 komentarze