Lush: Lip scrub i Full of Grace Serum - recenzja

by - 04:29

W poście o sklepach, które robią największe wrażenie w Londynie pisałam już o Lushu. Sama oczywiście nie powstrzymałam się przed zakupami w tymże sklepie, jako że bardzo łatwo mi się skusić na kosmetyki naturalne, a Lush stosuje tylko i wyłącznie takie składniki. Wszystkie kosmetyki są vege i ręcznie robione. U mnie tym razem padło na osławiony już peeling do ust i serum w mydełku.


Lip scrub


Wybrałam peeling o smaku miętowo - czekoladowym, ale nie było łatwo bo o uwagę walczyła też guma balonowa, popcorn, czekolada i miód. Guma balonowa pachniała bajecznie, ale obawiałam się, że będzie to już zbyt słodkie biorąc pod uwagę, że jest to peeling cukrowy i zdecydowałam sie na coś bardziej orzeźwiającego.

Smakuje i pachnie przepięknie, cukier o lekkim smaku czekolady, czego chcieć więcej?

Konsystencja to nic innego jak peeling cukrowy, dosyć tępy, ostry i zmieniający właściwości fizyczne pod wpływem wody.

Czy działa? Działa. Decydując się na ten zakup chciałam potwierdzić swoją opinię na temat peelingów do ust. Mianowicie, zawsze uważałam, że jest to coś, co można zrobić samemu z cukru i miodu i absolutnie niczym taki peeling nie będzie się różnił od tego ze sklepu, poza fajnym opakowaniem. Tymczasem Lush postanowił mnie zaskoczyć. Olejki, które są dodane do niezwykle małych drobinek cukru, robią swoje. Żaden z peeling przygotowanych w domu nie zadziałał tak dobrze jak ten, nie mówiąc już o walorach estetycznych i zapachowych. Na pewno natłuszcza i wygładza usta, z powodzeniem rozprawia się z suchymi skórkami i daje uczucie nawilżenia.

Czy kupię ponownie? Możliwe, że tak. Jest to świetne rozwiązanie dla fanów naturalnych kosmetyków, którzy nie mają czasu lub ochoty przygotowywać ich w zaciszu domowym. Posiadanie takiego słoiczka daje też z pewnością więcej satysfakcji i lepsze wrażenia estetyczne niż domowa maziaja.

Reasumując, nie jest to kosmetyk niezbędny, ale na pewno bardzo przyjemny jako kolejny kosmetyczny gadżet.


Full of Grace serum

 

To serum niestety lekko mnie zawiodło.

Kupiłam je w momencie, kiedy moja cera miała ogromne problemy z przesuszeniem i skórą na brodzie, która zwyczajnie się łuszczyła i odpadała płatami (wiem, temat dla dermatologa, ale to inna bajka). Potrzebowałam cudu. Uśmiechnięta pani w sklepie posmarowała mi tym specyfikiem rękę i doznałam olśnienia. "Muszę to mieć' pomyślałam. Pani uparcie przekonywała mnie, że miała dokładnie ten sam problem co ja obecnie i serum jej pomogło. Nie zastanawiając się długo nad pierwiastkiem prawdy w tym co powiedziała, sama oceniłam sytuację, serum, cenę i postanowiłam zaryzykować.

Serum pomogło.

Używałam go codziennie na noc, a na nie nakładałam mieszankę olejków Tiaki.
Pomogło, wyleczyło moją skórę z przesuszenia, choć nie zrobiło nić więcej. Cera nie wypiękniała, nie zmieniła kolorytu, nie było porannego efektu WOW.

Więcej.

Po dłuższym czasie stosowania, serum zaczęło zapychać moją cerę i skutkować w nieprzyjemnych krostach. Odstawiłam je natychmiast i wszystko wróciło do normy.

Podobnie jak duża część kosmetyków z Lush'a serum niezbyt ładnie pachnie. Zapach, który wita nas na wejściu do sklepu nie zawsze ma odzwierciedlenie w kosmetyku. A szkoda, bo zapach tego serum naprawdę mi przeszkadzał, tym bardziej, że olejek Tiaki jest bezzapachowy i zapach serum bardzo się przebijał.

Serum absolutnie nie nadaje się na dzień, pod makijaż, jest ciężkie, tłuste i średnio się wchłania (zależy też ile go nałożymy). Pani w sklepie zapewniała mnie, że serum można stosować pod makijaż i faktycznie na ręku dawało jedynie przyjemny efekt rozświetlenia. Dla mnie jest to jednak zbyt wiele jak się okazało.

Jeśli szukacie silnego nawilżenia, a Wasza skóra nie jest zbyt wrażliwa, będziecie zadowolone. Nie spodziewajcie się natomiast efektu uzdrowionej cery.
Ja na tę chwilę serum stosuję tylko pod maski i tutaj sprawdza się świetnie. Po zdjęciu maski i wchłonięciu jej pozostałości po serum też nie ma śladu i mam wrażenie, że faktycznie potęguje efekt.



Przeraża mnie myśl, że coraz częściej widzę, że naturalne kosmetyki bywają nieskuteczne i podrażniają moją cerę. Słyszałam dużo takich opinii, jednak od jakiegoś czasu moja cera jakby zmieniła profil na bardziej.. wrażliwą. I rzeczywiście, naturalne kosmetyki bardzo często ją podrażniają. Nie przestanę jednak nigdy ich cenić, lubić i testować :)


You May Also Like

4 komentarze

  1. Nie znam tych kosmetyków. Ale z Twojej recenzji sądzę, że niekoniecznie warto je poznawać. Rynek jest taki bogaty, na pewno znajdziesz też coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na peeling bym się skusiła <3 czekolada z miętą musiała być czymś cudownym! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ubolewam, że nie ma tej marki w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  4. O kosmetykach Lush słyszałam już sporo dobrych opinii, więc kuszą mnie niesamowicie. Myślę, że w najbliższym czasie coś kupię i na własnej skórze sprawdzę, czy faktycznie są takie rewelacyjne. Ale po Twojej recenzji widzę, że jednak nie wszystko jest warte uwagi. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń