Tłusty Czwartek: 4 wymówki na 4 pączki
Tłusty czwartek
to ciężki dzień dla osób, które dbają o linię. Nie oszukujmy się, pączki są
pyszne i każdy ma swój ulubiony rodzaj. Można oczywiście wybrać mniej
kaloryczne, te pieczone a nie smażone, bez lukru, a najlepiej upieczone przez
siebie z ksylitolem zamiast cukru i z domową konfiturą. Niestety, najczęściej i
najchętniej wybieramy jednak te pączki z cukierni, z ociekającym błyszczącym
lukrem i skórką pomarańczową (którą i tak skrzętnie zdrapuję). No i są jeszcze
faworki. Kolejny z grzechów głównych popełnianych w tłusty czwartek. Kruche,
pyszne, delikatne, z cukrem pudrem. Bajka!
A teraz spójrzmy
na to inaczej.
1 pączek:
Tłusty Czwartek to ostatni czwartek przed Wielkim Postem. I tak po pierwsze,
jest to ciągle zima, która wiąrze się z załamaniami
pogodowymi, połączeniem śniegu, deszczu, zimna i ocieplenia. To z kolei oznacza
obniżoną odporność i większe zapotrzebowanie na sycące, rozgrzewające potrawy. Nasz
organizm potrzebuje więcej energii by się ogrzać, w związku z czym spalanie
jest bardziej efektywne.
2 pączek:
Jak wspomniałam wyżej Tłusty Czwartek oznacza ostatni dzień przed Wielkim
Postem. Bez względu na to czy jesteście katolikami czy też nie, jest to fajny
czas żeby zrobić sobie mały detox i z czegoś zrezygnować na 40 dni, na przykład
ze słodyczy? Wtedy tłusty czwartek jest pięknym pożegnaniem ze słodkościami i
moża sobie pozwolić na nieco więcej. 3 pączek:
Istneje przesąd, że jak nie zjemy chociaż jednego pączka w Tłusty Czwartek może poskutkować nieszczęściem w całym przyszłym życiu.
4 pączek:
1 pączek to 300 kalorii, bardzo łatwo to spalić. W kolejnym poście dowiecie się jak to zrobić szybko i bezboleśnie :).
Smacznego!
0 komentarze